Biały Słoń

Od Werchowyny i Szybenego – do samych gwiazd

Od Werchowyny do Szybenego, skąd zaczyna się najkrótsza droga na górę Pop Iwan, prowadzi cudowna, malownicza droga między górską rzeką a skałami. To jest pierwsze miejsce, wywołujące przyjemne wrażenie u wchodzącego na szczyt. Jednak dalej czeka jeszcze dużo niezapomnianych i zachwycających chwil.

Zwykle przed „Białym słoniem” wszyscy przyjeżdżają do Werchowyny – serca Huculszczyzny. Osiedle do 1962 roku posiadało zupełnie inną nazwę – Żabie.

Pierwsza wzmianka pisemna o Żabiem datowana jest 1424 rokiem, kiedy wieś razem z klasztorem na rzece Rybnyca była przekazana przez litewskiego księcia Swydrygajła jako prezent dla miejscowego bogacza Włada Dragosimowicza. Istnieje legenda, iż pierwszym przesiedleńcem w dolinie Czeremoszu Czarnego był Żabka, od którego wieś uzyskała nazwę byłe Żabie. Według innej wersji tutaj, w błotnistej dolinie rzeczki, było dużo żab, skąd powstała nazwa osiedla. Kiedyś osiedle dzieliło się na dwie części: Żabie-Ilce i Żabie-Słupijka oraz miało dużo przysiółków – Krasny Ług, Krzywopole, Wołowa, Chodak, Wipcze, Zamagóra. Z czasem do gminy Żabie należały wsie Bystrzec, Dzembronia, Topilcze, Zełene, Jawirnyk, Burkut. Obok tych wsi nad Czarnym Czeremoszem przechodzi droga do Szybenego, którą turyści schodzą z góry Pop Iwan.

Werchowyna to radziecka nazwa Żabiego, całkiem oswojona wśród lokalnych mieszkańców, ponieważ dla górali jest szeroko wykorzystywanym pojęciem. Tak w Karpatach nazywają najbardziej podniesione działki miejscowości. Nazwa wydaje się być usprawiedliwiona, ponieważ nizinna część osiedla jest rozmieszczona na wysokości 620-640 metrów nad poziomem morza, a większa jego część znacznie wyżej. Najbardziej wysokogórski przysiółek Werchowyny rozmieścił się na wysokim przełęczu na wysokości 1250 metrów i jest najwyższym górskim osiedlem w Ukrainie.

Z Werchowyny rozpoczyna się droga, prowadząca przez wieś Ilce, znajdująca się na skrzyżowaniu dwóch dróg samochodowych do obwodu zakarpackiego i granicy z Rumunią. Dalej – malowniczy i niezapomniany Krasnyk. Nazwa wsi mówi sama za siebie i całkowicie odpowiada uroku tej miejscowości. Tutaj przez naturalną bramę kamienną przedostaje się rzeczka Czarny Czeremosz, która powstała pomiędzy dwóch łańcuchów górskich – Krzynta i Kostrzycza. Było to jednym z najbardziej niebezpiecznych i wąskich miejsc dla przywódców, którzy spławiali drewno tratwami. Teraz rzeka wykorzystywana jest do ekstremalnych wyścigów na kajakach, katamaranach oraz raftach.

Dalej droga prowadzi do Bystrzycy. Przez wieś przebiega wysokogórska rzeczka Bystrzec z czystą wodą źródlaną, która stała się powodem powstania nazwy tej miejscowości. We wsi znajdował się dwór, w którym razem z rodziną mieszkał znany polski pisarz Stanisław Vincenz, autor epickiej trylogii o Huculszczyźnie Na wysokiej połoninie.

Z następnej wsi Dzembronia zaczynają się najbardziej interesujące, ale też i najtrudniejsze ścieżki górskie na Czarnogórskie pasmo górskie, a stąd – na Pop Iwan. Wyżej od Dzembroni droga rozdwaja się – w prawo na Kamień Uchaty, prosto – na Smotrycz. Zwykle na Pop Iwan turyści wędrują przez Uchaty Kamień, a schodzą przez Smotrycz.

Miescowe wodospady wywołują u turystów wrażenie nie mniej zachwycające niż krajobrazy.

Wiele lat temu w górskich leśnych poroślach Dzembroni przebywały żubry, od których pochodzi nazwa wsi. Jadąc dalej do samego podnóża g. Pop Iwan można zobaczyć jeszcze jedną malowniczą huculską wieś – Zełene, zajmujące największe terytorium w rejonie Werchowyńskim.

We wsi Szybene, należącej do Zełeńskiej rady wiejskiej, znajduje się posterunek straży granicznej, od której przez wały Dołu Ruskiego i górę Rogi przebiega samochodowa droga gruntowa na Rumunię. Dążąc tą drogą można znaleźć się na samej granicy.

W 1936 roku Pop Iwan znajdował się na samej granicy z Czechosłowacją. Od marca 1939 roku w tym miejscu była granica między Węgrami a Polską, a od 17 września 1939 roku – między ZSRR a Węgrami. W 1945 roku z przyłączeniem Zakarpacia granica przesunęła się dalej. Jednak do tej pory miejscowość Szybene jest uważana za pogranicze, ponieważ kilka kilometrów dalej znajduje się obecna granica z Rumunią. W związku z tym turyści powinni być przygotowani na sprawdzenie dokumentów tożsamości przez staż graniczną.

Tymczasem znajdujemy się już u podnóża góry. Właśnie tą drogą mieszkańcy okolicznych wsi w latach dwudziestych ХХ wieku za pomocą koni huculskich przewozili materiały budowlane i brali udział w budowie kamiennego domu oraz okrągłej wieży obserwatorium astronomicznego.

Wspinaczka na górę Pop Iwan trwa od trzech do czterech godzin. Dla początkujących zaczyna się bardzo żwawo i wesoło, ale już po kilkanastu minutach rozmów wszyscy milkną i czuje się tylko głośne oddychanie. Wśród osób, które wspinają się po raz pierwszy, właśnie tu, w najtrudniejszym odcinku, najczęściej powstaje pytanie: „Czy daleko jeszcze do Obserwatorium?!”.

Poratunek następuje przy okazji zatrzymania się przy kaplicy położonej w lesie, która znajduje się nad szlakiem górskim. Jest to możliwość krótkiego odpoczynku przed najtrudniejszym wyzwaniem.

W ciągu odnawiania obserwatorium powstawały różne tradycje, kultywowane przez uczestników tego historycznego ukraińsko-polskiego projektu. Jedną z takich tradycji jest modlitwa przy wspomnianej kaplicy aby przed początkiem długiej i trudnej drogi uczcić tych, którzy już nigdy nie doświadczą drugiego otwarcia "Białego słonia", szczególnie przyjaciół Ukrainy, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej razem z prezydetem Lechem Kaczyńskim.

Uczestnicy projektu najczęściej modlą się przy kaplicy w dwóch językach. Po modlitwie wyruszają w dalszą drogę.

Wówczas rozpoczyna się najbardziej skomplikowany odcinek, prowadzący do połoniny Wesnarka – najpiękniejszej w ukraińskich Karpatach.

To właśnie tutaj możemy obserwować wypasające się bydło, kupić pyszny ser, skorzystać ze źródła czy azylu turystycznego.

Połonina jest dopiero trzecią częścią trasy. Można wybrać ścieżkę przez gęstwiny lasu. Jest to bardzo przyjemna droga, z którą wiąże się jedna z tajemnic Pop Iwana – jezioro o pochodzeniu lodowcowym nazywane Mariczejka lub „Niebieskie oko Karpat”. To największe wysokogórskie jezioro (prawie 7 km2) które zachwyca niesamowitym obrazem czarnej, lustrzanej tafli wody i pozostaje w sercach turystów na długi czas.

Legenda głosi, że jezioro powstało z łez Iwana - pasterza, serce którego należało pewnej dziewczynie - Mariczce. Ukochana pewnego dnia poszła do swego ukochanego w góry. W czasie drogi zobaczyła, że do wsi zbliżają się wrogowie. Odważna Hucułka namówiła chłopca, żeby szybko uprzedził bliskich o niebezpieczeństwie. Sama postanowiła odwrócić ich uwagę. Dzięki Mariczce chłopi uratowali się, choć ona poniosła śmierć. Oprócz tego istnieje jeszcze jedno zakończenie. Od brutalnego morderstwa niewinnej dziewczyny wzdrygnęły się góry, w niebie pojawiły się pioruny, a na głowy wrogów posypały się skały, które utworzyły wielką przepaść. Trwająca nieprzerwanie kilka dni potężna ulewa utopiła tych, którzy ocaleli pod głazami. Z ulewy powstał głęboki zbiornik wodny nazwany Mariczejką, porośnięty dookoła lasem nazywanym Dziewczęcym.

Pomimo smutnej legendy Mariczejka zawsze kusi pięknem. Turyści zachwycają się wodą, tutaj często odpoczywają, spędzając czas w otoczeniu górskich pejzaży.

Ostatnia część szlaku - serpentyna. Tuż przed końcem drogi, zwieńczeniem wielkiego trudu jest „Piramida Huculska”. Ten widok zatrzymuje oddech w piersiach i pozostaje w pamięci na zawsze.